05 marca 2009

-= szkarada cz. I =-

Przedstawiam szkaradę nr 1, której niedawno stałam się posiadaczką :) Pisałam o tym T U T A J Szkarada jakich mało ;) Liczy chyba ze 12 warstw farby, a dodatkowo brakuje biduli jednej szuflady.
W planach mam "zdjęcie" farby i odremontowanie tej szafki. Mam już upatrzoną bejce oraz nowe okucia do szuflad. Oczyma wyobraźni widzę już jak błyszczy ;) i zachwyca nowym wyglądem.


Poniżej preparat, którego zastosowanie zaproponował mi pracownik Leroy Marlin. Pierwotnie chciałam się porwać na szlifierkę, ale ostatecznie po uwzględnieniu wszystkich ZA i PRZECIW, stanęło na chemii.


Preparat ma konsystencje żelu. Niezbyt ładnie pachnie i dobrze, że robi się cieplej, bo po 1) otwieram okno i wietrze, po 2) mogę się ze szkaradą ewakuować na balkon :) Już po kilku minutach od nałożenia preparatu, farba puchnie i łuszczy się. Usuwanie tych 12 warstw farby to niemal przyjemność



A to żywy dowód na to, że robi się cieplej :) Tu tulipan, którego cebulkę własnoręcznie wsadzała w ziemię Zuzia :) O cebulkach wiosennych kwiatków pisałam T U T A J Krokusy, szafirki i żonkile też już wylazły ponad warstwę ziemi. Mam nadzieję, że kiedy porządnie przygrzeje słonko, szybko urosną i zakwitną.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jejku, co to za cudowny preparacik?