Z przyczyn niezależnych ode mnie nadal siedzę w domu zamiast wygrzewać się leniwie na plaży. Nie znoszę, gdy plany biorą w łeb.
Nadal męczę zamówienie p. Oli- krzyżykowy fortepian. Oj, chyba instrumenty muzyczne będą najbardziej znienawidzonym motywem, które przyszło i przyjdzie mi haftować. Jak tak dalej pójdzie, nie skończę go przez najbliższe 2 tygodnie.
Historia z fortepianem zaczęła się źle już od samego początku. Najpierw schematy były nieczytelne, potem p. Ola dorwała w necie program do konwertowania zdjęć na schematy... i zaczęłam wyszywać. Niby mało kolorów- bo tylko 45... ale nie mam cierpliwości do konwertowanych obrazów.
Na pocieszenie, w przerwach w haftowaniu, wzięłam się za przetwory. Tzn same się robiły ;) Moim udziałem było zakręcenie słoiczków. Będzie miły upominek dla Przyjaciół.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz