21 lutego 2008

Dopadło i nas...

... a właściwie moją Córkę.
Jakaś paskudna choroba się przyplątała.
Jest marudna- wiadomo jak to z gorączkującym dzieckiem.
Momentami towarzyszę Jej swoją osobą w łóżku, aby nie było Jej smutno.
Mam nadzieję, że szybko wyjdziemy na prostą.

Chwilowo snuję plany związane z tym materiałem (IKEA).
Marzy mi się pościel :) Albo chociaż poszewki na jaśki :)


Ok, zmykam trochę "popracować".
Krzyżyki czekają i nieśmiało łypią okiem, a ja udaję, że nie widzę ;)))

Aha... i moja nowa f a s c y n a c j a :)
Ma rewelacyjny głos.Taki głęboki, "czarny". Mniam :)

2 komentarze:

Agnieszka/Mirabeel pisze...

zdrówka dla córci!Pozdrawiam

Boryca pisze...

Dziękuję :)
Dziś już troszkę lepiej, ale nadal chorujemy.